Strona:E. Korotyńska - Przygody pieska Filusia.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w odwagę szedł, a raczej przesuwał się pod murem.
Nie tak daleko było do Łazienek, ale spacer w trwodze przed obcymi ludźmi nie wydawał mu się krótki.
Co raz to umykał w bramę, aby nie być złapanym i w ten sposób przedłużał czas do dojścia do celu.
Naraz zapachniało mu czyste ogrodowe powietrze, podniósł główkę i ujrzał zielone drzewa Łazienek i bramę do nich wiodącą.
Jakżeż się ucieszył!...
Wbiegł szybko, szukając wiadomej ścieżki, kędy ze swą panią spacerował, gdy naraz jakaś szorstka ręka porwała Filka za skórę i uniosła w górę.
Aż zapiszczał z przerażenia. Przed nim stał dozorca ogrodu, z twarzą zagniewaną i surową.