Strona:E. Korotyńska - Krysia u cyganów.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

te kędziory, lecz czarna ręka cyganki szarpała ją, żeby zamilkła.
Rączkami zakryła spłakaną twarzyczkę i ciężko wzdychając pogrążyła się w smutku.
Biedna Krysia!...
W starym zamczysku, otoczonym ze wszystkich stron rozległym parkiem rozpacz wielka i lament.
Gdy pani Helena Zaorska, chcąc pożegnać się ze swą jedynaczką, weszła do sypialni, — łóżeczko było puste. Wołała, szukała dziecka, wypytywała służących i nianię, ale nikt nie wiedział, co stało się z czteroletnią Krysią. Niania zostawiła ją śpiącą i właśnie szła do sypialni, żeby czuwać nad małą.
Nikt nie był w zamku i pojąć nie mogła, co stało się z dzieckiem.