Strona:E. Korotyńska - Kłapouszek.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —

Gdy wszystko już było gotowe do drogi, wyruszono na targ.
Ciężko było Kłapouszkowi, bardzo ciężko. Tyle dźwigał na sobie kilogramów, że i koń rosły ledwieby udźwignął. Młody był i silny, ale co za wiele to zawiele, to też buntował się nieraz i postanawiał nie dać ani kroku.
Zrobił to i teraz. W pół drogi stanął i nie chciał się ruszyć z miejsca. Napróżno gospodarz dobrocią i gniewem starał się go zmusić do pójścia — nie pomogło nic... Kłapouch oparł się kopytami o grunt i stał jak kamienna statua bez ruchu.
Złapał gospodarz za bat i jął okładać biednego osła. Na to nie miał już rady osiołek, puścił się więc pędem ku targowi.
Tak dociągnęli towar na miejsce.