Strona:E. Korotyńska - Joasia i król.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niaczkami. Znać było wyższe pochodzenie i kulturę.
Przenocowawszy w nędznej chatce na podłodze, z głową o ścianę opartą, wypił mleka koziego i dziękując za gościnę sięgnął do kieszeni, aby wynagrodzić.
Ale matka i córka ani słyszeć nie chciały o zapłacie za tak nędzne przyjęcie i niewygody.
— A więc dobrze, — odparł wzruszony taką szlachetnością pod ubogim dachem, gdzie wszystko świadczyło o ciężkiej biedzie mieszkańców — pozostanę więc waszym dłużnikiem. To mówiąc ucałował Joasię, uścisnął rękę jej matki i wyszedł, kierując się ku Saragossie.
Zaledwie znikł im z oczu, spostrzegły na stole pierścień złoty z kosztow-