Strona:E. Korotyńska - Gil.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wieziono w budzie cyrkowców tak daleko, że uciec i wrócić do matki nie była w stanie.
Na drugi dzień zaraz spostrzeżono mnie i postanowiono wyuczyć sztuczek, aby mieć ze mnie zyski.
Nauczono mnie udawać nieżywą, ciągnąć armatki z drzewa, wkładać dziobkiem naboje do pistoletów.
Ubrana w szkarłatny łachman przyciągałam tłumy, które przychodziły, aby mnie ujrzeć.
Małgosia, ubierając mnie w kostium, pocieszała:
— Czekaj, malutka, wkrótce wypuszczę cię na wolność...
Małgosia nie poznała mnie, bo trudno poznać ptaka, każdy z nich jednakowy. Ale razu pewnego zaśpiewa-