Strona:E. Korotyńska - Gil.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczególną nienawiść uczuł do mnie od pierwszej chwili i zaczął ją w bardzo bolesny sposób okazywać.
Widząc, jak moja właścicielka zachwyca się mną, mym śpiewem i upierzeniem, pełen zazdrości rzucił się na mnie i wyszarpał dużo piór. Sam bez jednego oka, oślepiony przez wróbla, który mu się nie dał zawojować, chciał i mnie i moje śliczne szafirowe oko wykłuć dziobem, ale dziób jego jest tępy, nie potrafił więc tego uczynić. Pobił mnie tylko dotkliwie. Wyszarpałby mi wszystkie pióra, ale w obronie mojej stanął dzwoniec. Duży ten ptak odpędził rozzłoszczonego gila i od tej pory stał się mym opiekunem. Nawet w nocy byłam pod jego strażą, zasypiając ukryta pod jego skrzydłami.
Ale razu pewnego, gdyśmy się