Strona:E. Korotyńska - Gil.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stała ukryta za firanką, szlochając głośno i zawodząc.
Żal ścisnął serduszko i zaczęłam trzepotać skrzydełkami na znak, iż nie chcę zmieniać miejsca, gdzie było mi tak dobrze.
Łzy Małgosi wzruszyły matkę, przeprosiła ową panią, iż nie sprzeda ptaszka, którego tak kocha jej córka, i uspokoiła Małgosię.
Pani ta zostawiła swój adres, aby w razie konieczności sprzedaży ptaszka, zwrócono się do niej i wynagrodziwszy za wypoczynek odeszła.
W jakiś czas potem zachorowała matka Małgosi, zmuszona więc była mnie się pozbyć.
Ze łzami w oczach zabrała mnie wraz z klatką i zaniosła do tej pani, która zostawiła swój adres.