Strona:Dzienniczek Justysi 33.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 27 —
GUSTAW.

To co czuję: Posiadać tę księgę...

JUSTYSIA.

Widzisz pan, ja zaraz czułam, że to nie trzeba o takich rzeczach...

GUSTAW.

Ależ owszem, mówmy o tem, tylko o tem!

JUSTYSIA.

Nie, nie! Zresztą pan — wybaczy, ja muszę.. (zwraca się ku wyjściu).

GUSTAW.

O, nie odchodź pani.

JUSTYSIA.

Muszę... zapomniałam... słońce już nizko, muszę zejść do sadzawki.

GUSTAW.

O tak, zachód słońca nad wodą...

JUSTYSIA.

Tak, tak, wielki czas, już słońce zachodzi, a kazałam nazrywać tataraku.

GUSTAW.

Tataraku? Teraz?...