Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   163   —

W końcu pokażesz większe miłosierdzie,
Niż jest pozorne twoje okrucieństwo;
Że chociaż teraz, wedle słów obligu,
Chcesz z ciała jego funt mięsa wykroić,
Nietylko prawa twojego się zrzeczesz,
Lecz uczuć ludzkich duchem przenikniony
Odstąpisz jednej części kapitału,
Litosnem okiem rzucając na straty,
Które na jego zwaliły się barki,
Pożarły mienie królewskiego kupca,
Zbudziły litość nad jego niedolą
W żelaznych piersiach i kamiennych sercach
Synów Tartaryi, niećwiczonych nigdy
W szlachetnej szkole uczuć delikatnych.
Czekamy na twą litosną odpowiedź.
Szajlok.  Książę, wiadome ci są me zamiary.
Ja na nasz święty szabas poprzysiągłem,
Że mieć to muszę, co mi oblig daje.
Odmowa twoja groźbą razem będzie
I prawom waszym i waszej wolności.
Jeśli mnie spytasz, dlaczego przenoszę
Funt złego ścierwa nad moje pieniądze?
Choć odpowiedzieć nie mam obowiązku,
Lecz cóż, gdy powiem: to me przywidzenie;
Odpowiedź taka nie będzież wam dosyć?
Czyliż, gdy w domu moim szczur plądruje,
Dać mi niewolno, jeśli mam ochotę,
Dziesięć tysięcy dukatów za trutkę?
I ta odpowiedź jeszczeż wam nie dosyć?
Jedni znieść kota widoku nie mogą,
Kwiczącej świni ci nie mogą słuchać,
Inni, gdy kobza zaskrzypi im w uszach,
Daremnie pragną zatrzymać urynę,
Bo antypatyi i sympatyi władza
Po swojej woli myśli ich nastraja.
I ja też powiem w mojej odpowiedzi:
Jak ty nie możesz dobrej dać przyczyny,
Dlaczego jeden znieść nie może kota,