Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   250   —

więc ją nam oddaj bez korowodów, bo musim rzucić ją w morze, a to natychmiast.

Perykles.  Róbcie, jak chcecie. — O, biedna królowo!
Lichoryda.  Tu spoczywa jej ciało, panie.
Perykles.  O, droga, jakże straszny połóg miałaś!
Bez światła, ognia; zapomniały ciebie
Srogie żywioły, i ja czasu nie mam
Twe ciało złożyć w grobie poświęconym;
Muszę je nagle w morskie rzucić błoto,
Gdzie za jedyny pomnik na twych kościach,
Za lampy wieczne przy nich gorejące,
Lub pryskający wieloryb, lub morskie
Fale szumiące twój trup będą gniotły,
Śpiący na łożu z muszli usypanem. —
O, Lichorydo, nakaż Nestorowi,
By przyniósł balsam, atrament i pióro
I me klejnoty; co prędzej Nikander
Niech atłasową przyniesie tu skrzynię.
Złóż na wezgłowiu tymczasem niemowlę.
Spiesz się, kobieto, a ja, zanim wrócisz,
Moje pobożne dam jej pożegnanie.

2 Majtek.  Mamy tu, panie, pod pokładem skrzynię już utkaną i smołą wylaną.
Perykles.  Dziękuję ci. Powiedz mi, majtku, co to za wybrzeże?

2 Majtek.  Jesteśmy w blizkości Tarsu.
Perykles.  Tam, nie do Tyru nawę twoją kieruj.
Kiedy tam możesz przybyć, dobry majtku?
2 Majtek.  Ze świtem, byle wiatr się ukołysał.
Perykles.  Płyń więc do Tarsu. Odwiedzę Kleona,
Bo dziecię długiej nie zniesie żeglugi,
Tam ją troskliwej mamki oddam pieczy.
Idź, dobry majtku, kierować okrętem,
A ja tymczasem ciało jej przyniosę.

(Wychodzą).