Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 3.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Małgorz.  Wszak jesteś biegły w sztuce krzywoprzysięstw;
Cnotą dziś będzie, co wprzód było grzechem.
Nie chcesz? Więc gdzie jest ten szatanów rzeźnik,
Potworny Ryszard? Gdzie jesteś Ryszardzie?
Ali, tu cię niema! Mord twą jest jałmużną,
Tyś nigdy prośby o krew nie odepchnął.
Król Edw.  Precz z nią! Raz jeszcze precz z nią rozkazuję.
Małgorz.  Los tego księcia niechaj waszym będzie!

(Wyprowadzają ją gwałtem).

Król Edw.  Lecz gdzie jest Ryszard?
Clarence.  W drodze do Londynu,
A jak przypuszczam, pędzi tak skwapliwie,
By sobie krwawą ucztę w Tower sprawił.
Król Edw.  Wiem, że pochopny, gdy raz co zamierzy.
Czas i nam ruszyć. Rozpuśćcie zaciągi
Z podziękowaniem i zaległym żołdem.
My śpieszmy drogą powitać królowę,
Która nam pewno powiła już syna. (Wychodzą).

SCENA VI.
Londyn. Pokój w Tower.
Król Henryk siedzi z książką w ręce, przy nim komendant Toweru (Wchodzi Gloucester).

Gloucest.  Dzień dobry, panie; pilnie, widzę, czytasz.
Król Henr.   Tak, dobry panie, lub raczej, tak panie;
Grzechem jest schlebiać; dobry, to za wiele;
Dobry Gloucesterze, albo, dobry dyable,
To jedno znaczy; to fałsz oczywisty;
A więc nie dobry panie.
Gloucest.  Opuść izbę,
Pragnę na chwilę sam na sam z nim mówić.

(Wychodzi komendant).

Król Henr.  Tak trwożny pasterz ucieka przed wilkiem,
Niewinna owca tak swe naprzód runo
A potem gardło daje rzeźnikowi.
Jaką chce rolę śmierci odgrać Rosciusz?