Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ma dusza z twoją do nieba uleci;
Szlachetna duszo, czekaj jeszcze chwilę,
A duchy nasze uniosą się razem,
Jak na tem polu zwycięstwa i chwały
Razem trzymało nas rycerstwo nasze“.
Jam wtedy nadszedł, chciałem go pocieszyć,
Lecz on, z uśmiechem, podał mi swą rękę,
Ścisnął mnie lekko i rzekł: „Drogi lordzie,
Poleć me służby mojemu królowi“.
Potem się zwrócił, na Suffolka szyję
Rzucił ramiona i twarz mu całował;
Tak śmierci ślubny, krwią przypieczętował
Testament swojej szlachetnej miłości.
Widok ten piękny z moich ócz wycisnął
Strugę łez rzewnych; chciałem je zatrzymać,
Lecz nie starczyło męskiej na to siły,
Do ócz mi weszła cała matka moja
Łzom mię oddając.
Król Henr.  Nie mogę cię ganić;
Słysząc twą powieść, gwałt muszę zadawać
Mgle ćmiącej oczy, bo w łzachby spłynęła. (Alarm).
Co nam ten nowy alarm zapowiada?
Zebrał znów Francuz swe rozbite pułki;
Ponieś więc rozkaz, aby każdy żołnierz
Swych zabił jeńców. (Wychodzą).

SCENA VII.
Inna część placu boju.
(Alarm. Wchodzą: Fluellen i Gower).

Fluellen.  Sabijać dzieci i pagaże! To fyraźnie przecif prafom fojny, to czyn fierutnego łotrostfa, ufażaj, jakiego się można dopuścić. Sumiennie pofiedz, czy nie prafda?
Gower.  To prawda, że ani jeden dzieciuch przy życiu nie został; tchórzliwe łajdaki, co uciekły z placu bitwy, dopuściły się tego rozboju. Spalili prócz tego lub unieśli wszystko, co się znajdowało w królewskim