Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nigdy mi jeszcze tak łatwo nie było
Duszę zwieść ludzką jak tego Anglika.
Jakżeś zaraził ufności słodycze
Jadem podejrzeń! Ten wiernym się zdaje?
I tyś się zdawał; ten mądrym, poważnym?
I tyś się zdawał; tego ród szlachetny?
Twój był nim równie; ten zda się pobożny?
I tyś się zdawał; ten jest wstrzemięźliwy,
Jest panem swego gniewu i radości,
W myślach niezgięty, głuchy na krwi krzyki,
Cały odziany skromnej cnoty płaszczem,
Ócz nie biorący za świadków bez ucha,
A nie wierzący żadnemu bez próby?
Tys miał tych wszystkich cnót wszystkie pozory.
Twój też upadek plamę tu zostawia,
Która wybije piętno podejrzenia
Na wszystkich ludzkich przymiotów dziedzicu.
Płakać po tobie będę, bunt twój bowiem
Zda mi się drugim człowieka upadkiem. —
Zbrodnia ich jawna, oddajcie ich strażom,
Niech zdadzą liczbę z swych czynów przed prawem,
A ich zamachom niechaj Bóg przebaczy!
Exeter.  Aresztuję cię, jako winnego zbrodni stanu, Ryszardzie hrabio Cambridge.
Aresztuję cię, jako winnego zbrodni stanu, Henryku lordzie Scroop of Masham.
Aresztuję cię, jako winnego zbrodni stanu, Grey rycerzu z Northumberland.
Scroop.  Bóg sprawiedliwy odsłonił nasz spisek;
Zbrodnia mnie moja więcej niż śmierć boli,
A jeśli gardłem płacę moją winę,
Racz mi przebaczyć, królu mój i panie.
Cambr.  Co do mnie, pieniądz Francyi mnie nie uwiódł;
Jeślim go przyjął, to tylko jak środek
Do łatwiejszego celów mych dopięcia.
Dzięki jednakże Bogu, że zmarniały;
Cieszyć się z tego będę śród męczarni.
Niech mi przebaczy Bóg i ty, mój królu!