Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nym.  A będę miał mojego imperyała?
Pistol.  Brzęczącą monetą uczciwie zapłaconego.
Nym.  To i dobrze, i to jest sens moralny mojej historyi.

(Podają sobie ręce. — Wchodzi pani Żwawińska).

Żwaw.  Jeśli was kobiety rodziły, idźcie prędzej do sir Johna. Ach, biedne serduszko! Tak go wytrzęsła codzienna zimnica, że aż patrzeć na niego smutno. Kochani ludzie, śpieszcie do niego.
Nym.  Król wylał cały swój zły humor na rycerza, to cały sekret.
Pistol.  Tak, Nymie, szczytną powiedziałeś prawdę:
Złamane jego serce i wzmocnione.
Nym.  Król nasz, król to dobry; ale ludzie są, jak być mogą; każdy ma swoje humory i wybryki.
Pistol.  Ponieśmy nasze kondolencye rycerzowi, bo nam, moje jagniątka, jeszcze się nie chce umierać. (Wychodzą).

SCENA II.
Southampton. Izba radna.
(Wchodzą: Exeter, Bedford, Westmoreland).

Bedford.  Król zbyt jest śmiały, ufając tym zdrajcom.
Exeter.  Za chwilę będę przyaresztowani.
Westmor.  Jaka pogoda i spokój w ich twarzy!
Rzekłbyś, że wierność w piersiach ich zasiadła,
Koronowana lojalności wieńcem.
Bedford.  Król zna ich plany z przejętego listu,
O czem żadnemu ani się marzyło.
Exeter.  Żeby mąż, co z nim w jednem łożu sypiał,
Którego strawą swoich łask przesycił,
Żeby mąż taki za francuskie złoto
Swego monarchy życie zdradnie przedał!

(Przy odgłosie trąb wchodzą: król Henryk, Scroop, Cambridge, Grey, Lordowie, Służba).

Król Henr.  Wiatry ucichły, czas na okręt siadać.
Dobry mój lordzie Masham, lordzie Cambridge
I ty, rycerzu dajcie mi swe zdanie,