Na gnojowisko, co twym grobem będzie,
Tam twoją głowę utnę obrzydliwą,
Do mego króla w tryumfie poniosę,
A na żer krukom tułub twój zostawię.
York. Wracam o moje dopomnieć się prawa,
I berło wydrzeć z słabych rąk Henryka.
Uderzcie w dzwony, zapalajcie ognie,
Aby prawego przyjąć godnie króla.
Korono, ktoby drogo cię nie kupił?
Kto rozkazywać nie umie, niech słucha.
Tylko do złota dłoń się ta rodziła;
Nie mogę słowom mym nadać znaczenia,
Gdy miecz lub berło nie doda im wagi.
Jeśli mam duszę, i berło mieć będę,
Na którem lilie zawieszę francuskie.
Kto to? Buckingham: król go pewno wysłał,
By mnie skrzyżować; skrytym z nim być muszę.
Bucking. Witaj, Yorku! jeśli cel twój dobry.
York. Twe pozdrowienie przyjmuję, Humphreyu.
Czyś jak przyjaciel, czy jak poseł przybył?
Bucking. Jak poseł króla naszego Henryka,
Pytać o powód twych zbrojeń w pokoju,
Pytać, dlaczego, tak jak ja poddany,