Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po tobie tylko nosić mam żałobę,
Na łzy się mierzyć z południa chmurami,
Płakać nad tobą, jak one nad ziemią?
Oddal się teraz, król wkrótce przybędzie,
A śmierć cię czeka, gdy mnie z tobą znajdzie.
Suffolk.  Ja żyć nie mogę z daleka od ciebie.
Umrzeć przy tobie czy mi się nie wyda
Słodkiem zaśnięciem na twem drogiem łonie?
Tu dusza moja z mych uleci piersi
Z nie większym bólem jak duch niemowlęcia
Konającego przy łonie swej matki.
Zdala od ciebie, w szaleństwie rozpaczy,
Będę cię wołał, by me oczy zamknąć,
Ust twych dotknięciem usta me zacisnąć,
Ulatującą duszę mą przywołać,
Lub ją z oddechem do twych piersi wcisnąć,
Aby tam znowu jak w swem żyła niebie.
Umrzeć przy tobie byłoby rozkoszą,
Opuścić ciebie, to nad śmierć męczarnia:
Więc pozwól zostać, cobądź mnie tu czeka.
Małgorz.  Odejdź! Jakkolwiek rozstanie dolega,
Jest to lekarstwo na ranę śmiertelną.
Schroń się do Francyi, daj wieści o sobie;
Gdziekolwiek będziesz, znajdę ja Irydę,
Która potrafi ten kąt świata znaleźć.
Suffolk.  Więc idę.
Małgorz.  Zabierz z sobą serce moje.
Suffolk.  Klejnot ten zamknę w najsmutniejszej skrzyni,
Co kiedykolwiek skarb chowała drogi.
Tu się rozstajem jak strzaskany okręt.
Tędy do śmierci mej spieszę.
Suffolk.  Ja tędy.

(Wychodzą w przeciwne strony).