Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
(Warwick oddala się do bocznej sali. Salisbury wychodzi).

Król Henr.  Wszechmocny Sędzio! wstrzymaj moje myśli,
Myśli, co ciągle mojej szepcą duszy,
Że zbrodnia życie Humphreya wydarła.
Jeśli się mylę, przebacz mi, o Boże!
Bo sąd do ciebie należy jedynie.
Ach, jakbym pragnął zimne jego usta
Ogrzać tysiącem moich pocałowań,
Twarz jego obmyć łez mych oceanem,
Głuchemu ciału miłość moją wyznać,
Z uczuciem ścisnąć dłoń jego nieczułą!
Ale daremne wszystkie te oznaki!
Widok martwego ciała tylko może
I tak już wielką boleść mą powiększyć!

(Otwierają się drzwi bocznej komnaty; widać na łożu ciało umarłego Gloucestera, przy niem Warwick i inni).

Warwick.  Przybliż się, królu, spojrzyj na to ciało!
Król Henr.  Bym zmierzył grobu mojego głębokość?
Ziemską mą radość z duszą swoją zabrał;
Patrząc nań, w śmierci widzę moje życie.
Warwick.  Tak pewno, jak ma spodziewa się dusza
Żyć z wielkim królem, który w ciało nasze
Oblec się raczył, ażeby nas zbawić
Od gniewu Ojca i jego przekleństwa,
Gwałt wydarł życie księciu Gloucesterowi.
Suffolk.  Wielka przysięga, a ton uroczysty!
Na czem opiera Warwick swą przysięgę?
Warwick.  Patrz, jak na twarzy jego krew zastygła.
Nieraz ja trupa widziałem oblicze
Sine, wychudłe, blade, bo krew wszystka
Zbiegła do serca umierającego,
Które na swoją wezwało ją pomoc
W swoim ostatnim z śmiercią pojedynku;
Ta krew zastyga, do twarzy nie wraca,
Aby ją znowu rumieńcem przystroić.
Patrz, twarz jest jego czarna, krwią zabiegła,
Oczy w niezwykły sposób wytrzeszczone
Stoją mu kołem, jak u zaduszonych;