Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie myślę przeczyć, że krwawy grzech mordu
Ciężej nad wszystkie występki karciłem.
Suffolk.  Na te zarzuty łatwa jest odpowiedź;
Ale ci większe zbrodnie zarzucają,
Z których ci trudniej będzie się oczyścić.
Więc cię w imieniu króla aresztuję,
Pod straż oddaję lorda kardynała
Aż do dnia sądu.
Król Henr.  Milordzie Gloucesterze,
Mam ja niepłonną nadzieję, że zdołasz
Zwycięsko wszystkie podejrzenia zwalić,
Bo me sumienie woła, żeś niewinny.
Gloucest.  Łaskawy panie, czas to niebezpieczny;
Szpetna ambicya głos cnoty przygłusza;
Miłość wygnana ręką nienawiści;
Hydne zepsucie dumną wznosi głowę,
A sprawiedliwość wygnanką w tej ziemi.
Wiem, że na moje spiknęli się życie.
Gdyby śmierć moja szczęście dała Anglii,
A ich przemocy była razem metą,
Chętnie ostatnią krwibym oddał kroplę;
Lecz ma śmierć tylko sztuki ich prologiem,
Przed której końcem tysiąc innych padnie,
Co dzisiaj nie śnią o niebezpieczeństwach;
Beauforta oko czerwone, ogniste,
Złośliwość serca jego wypowiada;
Na chmurnem czole burza nienawiści
Lorda Suffolka; język Buckinghama
Miota zjadliwie ten ciężar zazdrości,
Co jego serce gniecie swym ogromem;
Swarliwy York, co chce księżyc schwycić,
Któregom ramię wstrzymał zbyt ambitne,
Fałszywą skargą na me godzi życie;
A i ty, pani, bez żadnych powodów,
Na głowę moją zwaliłaś niełaskę,
I ze sił wszystkich pragnęłaś przemienić
Na mego wroga najdroższego króla.
Wszyscy gonicie do jednego celu;