Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To uderzenie płazem jej nie ujdzie (wychodzi).

(Wchodzi Gloucester).

Gloucest.  Teraz, panowie, gdym z gniewu ochłonął
W krótkiej przechadzce po zamkowym placu,
Przychodzę radzić o publicznej sprawie.
Co do fałszywych, potwarczych zarzutów,
Złóżcie dowody, a skarci mnie prawo;
Lecz niechaj duszę moją Bóg tak sądzi,
Jak kocham króla mego i mą ziemię!
Teraz do rzeczy; powtarzam więc, panie,
Że York wszystkie posiada przymioty,
By namiestnikiem twoim być we Francyi.
Suffolk.  Nim padnie wybór, niech mi będzie wolno
Złożyć dowody niepośledniej wagi,
Że to najgorszy z wszystkich kandydatów.
York.  A ja ci powiem, dlaczego najgorszy:
Naprzód, nie umiem dumie twojej schlebiać,
Powtóre, jeśli godność tę otrzymam,
Tak mnie tam długo zostawi Somerset
Bez amunicyi, wojska i pieniędzy,
Aż Delfin panem całej będzie Francyi.
Wszak już poprzednio, jego tylko sprawą,
Poddać się musiał Paryż ogłodzony.
Warwick.  I ja to stwierdzam; haniebniejszej zbrodni
Nigdy się zdrajca kraju nie dopuścił.
Suffolk.  Hardy Warwicku, radziłbym ci milczeć.
Warwick.  Czemu mam milczeć, ty obrazie dumy?

(Wchodzą słudzy Suffolka prowadząc Hornera i Piotra).

Suffolk.  Bo tu o zdradę jest ktoś oskarżony;
Bodaj się York mógł usprawiedliwić!
York.  Czy kto o zdradę Yorka oskarża?
Król Henr.  Co chcesz powiedzieć? Co to są za ludzie?
Suffolk.  Oto jest człowiek, miłościwy panie.
Co swego majstra oskarża o zdradę.
Miał on powiedzieć: Ryszard, książę York,
To prawy dziedzic angielskiej korony;
Ty, królu, tylkoś jest przywłaszczycielem.
Król Henr.  Wyznaj, człowieku, czy to powiedziałeś?