Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Każdy ją obcy za królowę bierze,
Bo na swym grzbiecie księstw nosi dochody,
W sercu naszemu urąga ubóstwu:
Czyliż się nigdy zemsty nie doczekam?
Toć ta łajdaczka nikczemnego rodu
W swych faworytów śmiała wyrzec kole,
Że jeden ogon jej najgorszej sukni
Droższy od wszystkich ziem był mego ojca,
Nim mu za córkę dał Suffolk dwa księstwa.
Suffolk.  Już na nią rózgę lepem namazałem,
A nasadziłem takiego wabika,
Że sama spadnie, a nigdy nie wzleci,
Aby cię dłużej, pani, niepokoić.
Zostaw ją tylko na chwilę, a teraz
Usłuchaj rady, którą dać się ważę;
Do kardynała choć nie mamy serca,
Z nim i z lordami musim się połączyć,
Aż się nam uda obalić Humphreya.
Ostatnia skarga nie wielką przysługę
Księciu Yorku na dworze tym odda;
A tak, kolejno, wszystkich wyplewimy,
Aż ster szczęśliwy w twoje wpadnie ręce.

(Wchodzą: król Henryk, rozmawiając z Yorkiem i Somersetem; książę i księżna Gloucester, kardynał Beaufort, Buckingham, Salisbury i Warwick).

Król Henr.  Rzecz to jest dla mnie bardzo obojętna,
Wszystko mi jedno York czy Somerset.
York.  Jeśli we Francyi York źle się sprawił,
To namiestniczej odmów mu godności.
Somerset.  Jeśli Somerset nie wart jej dostąpić,
Chętnie uchyli czoło przed Yorkiem.
Warwick.  Nie o to idzie, książę, czyś jej godny
Czyli niegodny, lecz York godniejszy.
Kardynał.  Lepszym od siebie zostaw głos, Warwicku.
Warwick.  W boju nie lepszy ode mnie kardynał.
Bucking.  Warwicku, wszyscy lepsi tu od ciebie.
Warwick.  Może się Warwick czasów tych doczeka,
W których najlepszym ze wszystkich tu będzie.