Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pomyślim, jakby rzecz tę uskutecznić.
Weź tę nagrodę, ze sprzymierzeńcami
W tej ważnej sprawie uciesz się, mój księże.

(Wychodzi).

Hume.  Księżniczki złotem Hume się ma ucieszyć?
Więc hulaj duszo! Lecz baczność, sir Johnie!
Niech z ust twych nic się oprócz cyt! nie wymknie,
Bo tajemnica potrzebna tej sprawie.
Płaci, bym do niej przywiódł czarownicę:
Złoto jej dobre, choćby dyabłem była.
Lecz złoto jeszcze z innych płynie brzegów;
Nie śmiem powiedzieć, że z rąk kardynała
I potężnego książęcia Suffolka.
Jednak to prawda; bo podejrzywając
Eleonory ambitne zachcenia
Płacą mi drogo, żeby ją podkopać,
I czarów szałem głowę jej zamącić.
Mówią, że hultaj obrotny faktora
Nie potrzebuje, ja przecie Suffolka
I kardynała zostałem faktorem.
Humie, ostrożność! boś gotów powiedzieć,
Że to jest para obrotnych hultajów.
Tak stoją rzeczy, i bardzo się lękam,
Że księżna Huma utonie hultajstwem,
A z jej upadkiem Humphrey także zginie:
Cobądż wypadnie, mnie złoto nie minie (wychodzi).

SCENA III.
Londyn. Sala w pałacu.
(Wchodzą: Piotr i inni, z prośbami).

1 Suplik.  Mości panowie, trzymajmy się w gotowości, milord protektor wejdzie za chwilę, będziemy mu mogli wręczyć nasze supliki.
2 Suplik.  Niechże go Bóg proteguje! bo dobry to człowiek. Błogosław mu, Chryste Panie!

(Wchodzą: Suffolk i królowa Małgorzata).