Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dobrego księcia w opiekę weź, Boże!“
Mimo tych pochlebstw, wkrótce się pokaże,
Jak niebezpieczny dla nas to protektor.
Bucking.  Mażli się dłużej królem opiekować,
Gdy król już dojrzał, by sam sobą rządził?
Połącz się ze mną, kuzynie Somerset,
A wszyscy razem z Suffolka pomocą,
Łatwo Humphreya z siodła wysadzimy.
Kardynał.  Tak ważna sprawa nie cierpi odwłoki:
Idę natychmiast do księcia Suffolka (Wychodzi).
Somerset.  Chociaż nam duma Humphreya dolega
I jego wielkość, kuzynie Buckingham,
I kardynała z oka nie spuszczajmy.
Bo nieznośniejsze jest jego zuchwalstwo
Od pychy wszystkich książąt naszej ziemi.
On protektorem będzie po Gloucesterze.
Bucking.  Ty, Somersecie, albo ja nim będę,
Mimo Humphreya, mimo kardynała.

(Wychodzą: Buckingham i Somerset).

Salisbury.  Za śladem dumy wychodzi ambicya.
Gdy oni gonią za własną wielkością,
To my pracujmy dla publicznej sprawy.
Nigdym nie dostrzegł, aby książę Gloucester
Z drogi honoru szlacheckiego zboczył,
Lecz częstom słyszał, jak dumny kardynał
(Raczej rajtara wzorem nie kapłana,
Tonem jakgdyby wszystkiego był panem),
Klął jak poganin, a rządził się w sposób
Niegodny władcy wielkiego narodu.
Starego ojca podporo, Warwicku!
Twe czyny, szczerość, twe domowe cnoty,
Wszelkiego ludu zjednały ci miłość,
Jesteś w ich sercach pierwszym po Humphreyu;
Bracie Yorku, twe prace w Irlandyi,
By tam ustalić porządek i prawo,
Twoja waleczność na francuskiej ziemi,
Gdy tam królewskim byłeś namiestnikiem,
Dały ci w Anglii honor i powagę: