Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bo choć jej ojciec królem Neapolu,
Księciem jest Anjou i Maine, jest ubogim;
Związek ten szlachta odrzuci z pogardą.
Małgorz.  Nie chcesz mnie ani słuchać, kapitanie?
Suffolk  (na stronie). Ale tak będzie, mimo ich pogardy:
Henryk jest młody, więc łatwo ustąpi.
(Głośno) Wielką ci powiem tajemnicę, pani.
Małg.  (na str.). Cóż stąd, żem branką? W twarzy jego czytam,
Że jest rycerzem, a więc mnie nie skrzywdzi.
Suffolk.  Racz mnie, o pani, krótką chwilę słuchać.
Małgorz.  (na stronie). Może Francuzi zdołają mnie odbić,
I względów jego nie będzie mi trzeba.
Suffolk.  Racz, piękna pani, wysłuchać mnie w sprawie —
Małgorz.  (na stronie). Ba, wszakże były branki i przede mną.
Suffolk.  Dlaczego, pani, mówisz sama z sobą?
Małgorz.  Racz mi to, proszę, qui pro quo przebaczyć.
Suffolk.  Czy ci niewola nie wyda się słodką,
Jeśli w niewoli zostaniesz królową?
Małgorz.  Stokroć nędzniejszą królowa w niewoli,
Niż najnędzniejszy w łańcuchach niewolnik.
Król być powinien wolnym.
Suffolk.  Wolną będziesz,
Jeśli szczęśliwy król Anglii jest wolnym.
Małgorz.  Co może dla mnie wolność jego znaczyć?
Suffolk.  Zrobię cię króla Henryka królową,
I złote berło w twoją złożę rękę,
I głowę twoją koroną ozdobię,
Byleś raczyła być moją —
Małgorz.  Kim, twoją?
Suffolk.  Jego kochanką.
Małgorz.  Jestem niegodną być żoną Henryka.
Suffolk.  O nie, nie, pani! Jam to jest niegodny
Tak piękną damę za żonę mu swatać,
A w tym wyborze żadnej cząstki nie mieć.
Czyli ofiarę przyjmujesz mą, pani?
Małgorz.  Jeśli się zgadza z ojca mego wolą.
Suffolk.  Więc naprzód nasze posuniem chorągwie,
A pod murami zamku twego ojca