Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dośćby to było na strach całej Francyi,
Sam jego obraz śród was postawiony
I najdumniejszych trwogąby przeniknął.
Dajcie mi zwłoki, abym mógł im sprawić
Pogrzeb wielkości i chwały ich godny.
Dziewica.  Zuchwalec musi być Talbota duchem,
Gdy prosi jakby rozkazy wydawał.
Dajcie mu jednak trupy, by nie truły
Dłużej powietrza smrodem swej zgnilizny.
Karol.  Idź, weź ich ciała.
Lucy.  Uniosę je z sobą,
Ale z popiołów Fenix ich wyleci,
Który przestraszy znowu wasze dzieci.
Karol.  Rób, co chcesz z nimi, byleś je stąd zabrał:
Zwycięstwo zbiegnie na nasze sztandary,
Nasz będzie Paryż, bo legł Talbot stary. (Wychodzą).




AKT PIĄTY.
SCENA I.
Londyn. Sala w pałacu.
(Wchodzą: król Henryk, Gloucester, Exeter).

Król Henr.  Czy już papieskie czytaliście listy,
Listy cesarza i hrabi Armagnac?
Gloucest.  Czytałem, królu, a treść ich jest taka:
Proszą, pokornie, abyś raczył, panie,
Z królestwem Francyi święty pokój zawrzeć.
Król Henr.  Sam o tym wniosku co myślisz, milordzie?
Gloucest.  Pochwalam z serca; jedyny to środek
By chrześcijańskiej wylew krwi zatrzymać,
Dać dwom królestwom słodki wypoczynek.
Król Henr.  Prawda, mój stryju, zawsze ja myślałem,
Że bezbożnością było to wyrodną,