Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zgon mój Francuzów nie podniesie ducha,
Z tobą angielska umiera otucha.
Ucieczka starej twej nie przyćmi chwały,
Mój honor splami, bom zbyt jeszcze mały.
Świat, w twej ucieczce mądry plan zobaczy,
A moją, trwogi imieniem zaznaczy.
Do serca tego dzielność już nie wróci,
Co w pierwszej próbie plac boju porzuci.
Na klęczkach błagam, pozwól mi, Talbocie,
Ginąć z honorem, a nie żyć w sromocie.
Talbot.  Więc na raz matki twej nadzieja skona?
Jan.  Lepiej niż honor pokalać jej łona.
Talbot.  Jeśli mej nie chcesz klątwy, idź mój Janie.
Jan.  Idę, mój ojcze, na wroga spotkanie.
Talbot.  Część twego ojca ocali się z tobą.
Jan.  Lecz hańby wiecznej okryta żałobą.
Talbot.  Nie możesz stracić chwały, bo nie miałeś.
Jan.  Lecz mogę shańbić imię, co mi dałeś.
Talbot.  Ojcowski rozkaz obroną ci będzie.
Jan.  Czy wstaniesz z grobu na moje orędzie?
Gdy śmierć tak pewna, uciekajmy razem.
Talbot.  A ma drużyna zginie pod żelazem?
Hańby tej nie zna stare czoło moje.
Jan.  A jaż w tę hańbę młodość mą ustroję?
Nic mnie od ciebie rozdzielić nie może,
Bo z tobą razem jedno ciało tworzę.
Razem ja z tobą jak twój cień popłynę,
Żyć będę z tobą, albo z tobą zginę.
Talbot.  Więc cię ostatni raz cisnę do łona
Gwiazdo przy wschodzie zgasnąć przeznaczona
Żyć będziem razem, lub, jeśli potrzeba,
Razem dwie dusze ulecą do nieba.

(Wychodzą).