Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bo siły nasze zdolne opór stawić,
Mierzyć się z tobą na otwartem polu.
Jeśli się cofniesz, Delfin już gotowy
W sidła wojennych ująć cię forteli.
Po każdej stronie wiją się szwadrony,
Wszelką ucieczki zamykają drogę.
W którąbądź stronę twoje zwrócisz kroki,
Śmierć na cię paszczę łakomą otwiera,
Blada zagłada w oczy ci zagląda.
Dziesięć tysięcy Francuzów przysięgło,
Że głowa tylko jednego Talbota
Będzie ich groźnej artyleryi celem.
Stoisz przede mną, mąż nieustraszony,
Niezwyciężony, nieugiętej duszy,
Ten hołd ostatni, choć twój nieprzyjaciel,
Chętnie ci składam, jako ci należny;
Lecz nim klepsydra, co teraz zaczyna,
Swoją godzinną dopełni przesypkę,
Oczy, co widzą twoich lic rumianość,
Ujrzą je zwiędłe, blade i umarłe.

(Odgłos bębnów za sceną).

Słyszysz? Delfina bęben znak ci daje,
Śmierć blizką twojej zapowiada duszy.
Pieśń ci tę samą powtórzą me bębny.

(Wychodzi Generał i t. d.).

Talbot.  Nie skłamał; trąbkę nieprzyjaciół słyszę;
Niech lekka jazda liczbę ich wyczyta.
Jak nierozważny manewr i niedbały!
Lękliwe stado angielskich danieli
Owiła psiarnia francuskich ogarów!
Bądźmyż przynajmniej rasową zwierzyną,
Nie chudą sarną, szczypnięciem zabitą,
Lecz wściekłym raczej rozpaczą jeleniem,
Psów krwawą zgraję trzymającym w dali
Groźnym połyskiem stalowego wieńca.
Niech każdy sprzeda drogo, jak ja, życie.
A drogo swoją zapłacą dziczyznę;