Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   299   —

Izabella.  O, prawda!
Słaba i krucha, jak kruche zwierciadło,
W którem jej słabe odbija się ciało.
Kobiety! Boże! Czystą ich naturę
Mężczyźni psują dla własnej korzyści.
Sto razy powtórz, że jesteśmy słabe,
Bo duch nasz wiotki, jak wiotkie jest ciało,
Wierzy zbyt łatwo przysięgom fałszywym.
Angelo.  Gdy twojem zdaniem płeć twoja jest słaba,
Gdy i my także nie więcej sił mamy,
By opór stawić napaściom pokusy,
Więc śmielszy teraz biorę cię za słowo:
Bądź tem, czem jesteś, to jest, bądź kobietą;
Jeśliś jest więcej, kobietą nie jesteś.
Jeśli nią jesteś, jak piękność twa świadczy,
Pokaż to dzisiaj i poddaj się prawu,
Przywdziej kobietom barwę przeznaczoną.
Izabella.  Jeden mam tylko język, i ty, panie,
Mów teraz ze mną, jak mówiłeś wprzódy.
Angelo.  Więc powiem jasno — kocham cię.
Izabella.  O, panie,
I brat mój kochał Julię, a powiadasz,
Że umrzeć za to musi.
Angelo.  On nie umrze,
Nie, Izabello, jeśli chcesz mnie kochać.
Izabella.  Cnota ci twoja przywilej ten daje,
Że, aby innych cnotę wypróbować,
Bierzesz na chwilę pozory występku.
Angelo.  Wierz mi, na honor, mówię ci, co myślę.
Izabella.  Mały ten honor, gdzie takie są myśli.
O, zgubny zamiar! Pozory, pozory!
Słuchaj, Angelo, odkryję, czem jesteś:
Podpisz natychmiast brata przebaczenie,
Lub z całych piersi całą twą brzydotę
Światu opowiem.
Angelo.  A kto ci uwierzy?
Czyste me imię, surowość żywota
I słowo moje i moje znaczenie