Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   270   —

Lucyo.  Zaczynam wierzyć, że to być może; dwie już godziny minęły, jak miał przyjść do mnie, a on zawsze był słowny.
2 Szlach.  Prócz tego zgadza się to, jak wiesz, z tem, cośmy przed chwilą mówili.
1 Szlach.  A przedewszystkiem zgadza się to z ostatnią proklamacyą.
Lucyo.  Śpieszmy wywiedzieć się o prawdzie.

(Wychodzą: Lucyo i Szlachcice).

Rajfurka.  Tak więc trochę przez wojnę, trochę przez potnicę, trochę przez szubienicę, a trochę przez ubóstwo, dość że straciłam całą klientelę. (Wchodzi Pajac). A ty tu po co? Co za nowiny przynosisz?
Pajac.  Prowadzą tam człowieka do więzienia.
Rajfurka.  Co on zrobił?
Pajac.  Panią —
Rajfurka.  Ale jakie jego przewinienie?
Pajac.  Łowił pstrągi w nie swojej rzece.
Rajfurka.  Co? Czy jakiej pannie zrobił dziecko?
Pajac.  Nie, ale z panny zrobił panią. Jakto, czy nie słyszałaś o proklamacyi?
Rajfurka.  O jakiej proklamacyi, człowieku?
Pajac.  Że wszystkie takie domy na przedmieściach Wiednia będą zburzone?
Rajfurka.  A co zrobią z domami w samem mieście?
Pajac.  Zostawią je na zasiew; a i one także ten sam los byłby spotkał, gdyby nie jeden mądry obywatel, który się wstawił za niemi.
Rajfurka.  Jakto, wszystkie nasze domy schadzek na przedmieściach mają być zburzone?
Pajac.  Z ziemią zrównane.
Rajfurka.  A to mi zmiana w rzeczypospolitej! A ze mną co się stanie?
Pajac.  Ba, ba, nie lękaj się niczego! Dobremu konsyliarzowi nie braknie nigdy na klientach. Zmieniając mieszkanie, nie potrzebujesz zmieniać rzemiosła, a ja zawsze twoim będę pomocnikiem. Nie trać serca, zmiłują się