Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   222   —

jednej, powtórzę słowa pięknego sonetu: Podobałem się jednej, podobam się wszystkim.
Oliwia.  Co się to wszystko znaczy, człowieku? Co ci się stało?
Malwolio.  Nie czarno mi w głowie, choć żółto na nogach. List do właściwych rąk się dostał i rozkazy będą skrupulatnie wykonane. Myślę, że znamy dobrze śliczną rzymską rękę.
Oliwia.  Czy nie chcesz się położyć, Malwolio?
Malwolio.  Położyć? O tak, kochanko, przyjdę do ciebie.
Oliwia.  Niech się Bóg nad tobą zmiłuje! Dlaczego się tak uśmiechasz? Dlaczego twoją rękę całujesz tak często?
Marya.  Co ci jest, Malwolio?
Malwolio.  Na twoje pytanie odpowiadać? O tak, jak słowiki odpowiadają wronom.
Marya.  Jak śmiesz stawić się przed panią z tak śmiesznem zuchwalstwem?
Malwolio.  „Niech cię wielkość nie trwoży“ — pięknie to było napisane.
Oliwia.  Co przez to rozumiesz, Malwolio?
Malwolio.  „Jedni rodzą się wielkimi“ —
Oliwia.  Ha?
Malwolio   „Inni w pocie czoła do wielkości przychodzą“ —
Oliwia.  Co mówisz?
Malwolio.  „Innych wielkość szuka sama“.
Oliwia.  Niech ci Bóg wróci rozum!
Malwolio.  „Przypomnij sobie, kto podziwiał twoje żółte pończochy“ —
Oliwia.  Twoje żółte pończochy?
Malwolio.  „Kto pragnął zawsze widzieć twoje podwiązki na krzyż związane“.
Oliwia.  Na krzyż związane?
Malwolio.  „Byłeś chciał, będziesz szczęśliwy“ —
Oliwia.  Co to wszystko znaczy?
Malwolio.  „Jeśli nie chcesz, zostań sługą na zawsze“.
Oliwia.  Człowiek ten cierpi wyraźnie na kanikułę.

(Wchodzi Sługa).

Sługa.  Młody paź hrabiego Orsyno powrócił, ledwo go skłonić do tego potrafiłem; czeka na twoje rozkazy, pani.