Pajac. Co tam nowego, serduszka? Czy nie widzieliście jeszcze obrazu: Trzech nas teraz?[1].
Sir Tob. Witaj osiełku! — A teraz zaśpiewaj nam jaką piosneczkę.
Sir Andrz. Na uczciwość, błazen ten doskonałe ma gardziołko. Wolałbym raczej jego mieć łydki i jego wdzięczny głosek, niż czterdzieści złotych w kieszeni. Daję słowo, że ostatniej nocy przednią miałeś wenę błazeństwa, kiedy nam opowiadałeś o Pigrogromitusie, o Wapianach, jak przebywali równonocną linię Kwibusu. Doskonała to była historya, na honor, posłałem ci też półzłotka dla twojej kochanki; czyje odebrałeś?
Pajac. Wścibiłem pańską gratyfikacyę do kieszeni, bo nos Malwolia to nie biczysko; moja pani białą ma rękę, a Mirmidony to nie szynkwasy.
Sir Andrz. Wybornie! wybornie! najlepsze błazeństwo na końcu.
A teraz zaśpiewaj nam jaką piosneczkę.
Sir Tob. Dalej, masz półzłotka, śpiewaj tylko!
Sir Andrz. Z mojej strony dodaję trojaka; gdy jeden rycerz daje —
Pajac. Czy chcecie pieśń miłosną, czy wolicie pieśń moralną?
Sir Tob. Miłosną, miłosną!
Sir Andrz. Miłosną, ani kwestyi. A mnie co po moralności?
Pajac (śpiewa). Czemu uciekasz, kochanko droga?
To twój kochanek; stój, stój, przez Boga!
Z sercem i pieśnią on leci.
Wszak tam podróży miłosnej szranki,
Gdzie swej kochanek dobiegł kochanki,
To wiedzą starce i dzieci.
Sir Andrz. Przewybornie! na honor.
Sir Tob. Dobrze, bardzo dobrze!
Pajac (śpiewa). Miłość, o droga, jutra nie czeka,
Bo śmiech i radość dzisiaj ucieka,
Kto wie, co jutro urodzi.
- ↑ Za czasów Elżbiety niejedna gospoda miała za szyld dwa osły, a na dole napis: »Jest nas trzech teraz«. Biedny podróżny, który na swoje nieszczęście chciał się przyjrzeć obrazowi, dawał gościom przedmiot »rozmowy na chwilę, śmiechu na miesiąc, a dobry żart na zawsze«. C. Knight.