Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   145   —

Ciarka.  Także pytanie! Ja i mój kolega.
Kwasek.  Niema wątpliwości, mamy egzaminować indagacyą.
Zakryst.  Lecz gdzie są delikwenci, których mamy indykować? Niech się stawią przed panem porucznikiem.
Ciarka.  Tak jest, niech się stawią przed moją osobą. Imię twoje, przyjacielu?
Borachio.  Borachio.
Ciarka.  Zapisz, proszę: Borachio. A twoje, mopanku?
Konrad.  Jestem szlachcic, panie poruczniku, a nazywam się Konrad.
Ciarka.  Zapisz: pan szlachcic Konrad. Czy służycie Bogu, mopankowie?
Konrad i  Borachio. Tak jest, tak się nam zdaje przynajmniej.
Ciarka.  Zapisz: że im się zdaje, że służą Bogu. Napisz Bogu w pierwszej linii, bo uchowaj Boże, aby Bóg nie stał wyżej takich hajdamaków. Mopankowie, już jest tak dobrze jak dowiedzione, że z was nic lepszego, jak wierutne łotry, a wkrótce rzecz ta prawdopodobną się okaże. Co macie do powiedzenia na wasze usprawiedliwienie?
Konrad.  Co mamy do powiedzenia? Mamy do powiedzenia, że nie jesteśmy nimi wcale.
Ciarka.  Nie lada ćwik z tego jegomości, prawdziwie; ale przyjdzie na niego kolej. Pójdź tu sam, mości panie, mam ci coś powiedzieć do ucha; mówię ci, iż ludzie myślą, że wierutne z was łotry.
Borachio.  A ja ci powtarzam, panie poruczniku, że nie jesteśmy nimi wcale.
Ciarka.  Bardzo dobrze. Odstąp na stronę. Przez Boga żywego, to zmowa wyraźna. Czy zapisałeś, że nie są nimi wcale?
Zakryst.  Panie poruczniku, złą wziąłeś drogę do indagacyi; należy powołać straż, która ich oskarża.
Ciarka.  Na uczciwość, to najkrótsza droga. Zawołać straż! Mości panowie, wzywam was w imieniu księcia, abyście ludzi tych oskarżyli.
1 Strażn.  Człowiek ten powiedział, panie poruczniku, że Don Juan, brat książęcy, jest łotrem.
Ciarka.  Zapisz: książę Don Juan, łotr. Kto zaprzeczy, że to