Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   23   —

Że na złe wszystkie czyny twe tłómaczy;
Ile kaprysu w księcia jest uczuciach,
Łatwiej ci pojąć, niż mnie wypowiedzieć.
Orlando.  Dzięki za radę! — Lecz powiedz mi, panie,
Z dwóch dam przytomnych szermierskiej rozprawie,
Powiedz mi, która córką jest książęcia?
Le Beau.  Żadna, jeżeli sądzim z charakteru,
A niższa wedle natury i prawa.
Druga jest córką wygnanego księcia,
Przywłaszczyciela wolą zatrzymana
Na towarzyszkę córki. Te panienki
Czulej niżeli siostry się kochają.
Od niejakiego jednak czasu, książę
Powziął urazę do swej synowicy,
Dlatego tylko, że ją naród cały
Dla cnót jej wielkich poważa i ceni,
Przez pamięć ojca nad losem jej płacze.
Z boleścią widzę, że złość dotąd skryta,
Wkrótce wybuchnie. — Bądź zdrów, młody panie!
A później, później w lepszym niż ten świecie
Będę twej bliższej znajomości szukał.
Orlando.  Dzięki ci, panie, za dobre twe rady!

(Wychodzi Le Beau).

Jak mną okrutnie gorzki los pomiata!
Z tyrana dworu do tyrana brata.
O, Rozalindo, niebieski aniele!


SCENA III.
Pokój w pałacu.
(Celia i Rozalinda).

Celia.  Jakto, kuzynko? jakto Rozalindo? Kupidynie, zmiłuj się nad nami! Ani słowa?
Rozalinda.  Ani jednego, żeby na psa rzucić.
Celia.  Słowa twoje zbyt są kosztowne, żeby je kundlom rzucać; rzuć je raczej na mnie i ukąś mnie twoim rozumem.
Rozalinda.  Toby musiano zamknąć obie kuzynki: jedną, że pokąsana moim rozumem, a drugą, że rozum straciła.