Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/482

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
472
SEN W WIGILIĄ Ś. JANA.
LYZANDER.

Mów daléj, xiężycu.

XIĘŻYC.

Wszystko, co mam powiedzieć, kończy się na tém, że ta latarnia prezentuje xiężyc: ja jestem człowiek na xiężycu z widłami, co oznacza, że Kaim zabił Abla.

DEMETRYUSZ.

To powinien być i trup na xiężycu. Ale cicho, oto nadchodzi Tisbe.

(wchodzi TISBE.)
TISBE.

„Gdzież mój kochanek, wszak to grób Bombiza?“

LEW.

„Oh!“(Lew ryczy, Tisbe ucieka.)

DEMETRYUSZ.

Dobrze ryczysz, lwie.

TEZEUSZ.

Dobrze uciekasz, Tisbe.

HIPOLITA.

Dobrze świecisz xiężycu. — Istotnie, xiężyc świéci z dziwnym urokiem.

TEZEUSZ.

Dobrze rozdziérasz, lwie.(Lew drze płaszcz Tisby.)

DEMETRYUSZ.

Oto nadchodzi Pyram.(wchodzi PYRAM.)

LYZANDER.

Oto i lew zemknął.

PYRAM.

„Dzięki, xiężycu! za słoneczne blaski,
„Dzięki xiężycu! z twojej bowiem łaski