Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
36
HAMLET.

Nie sądź je ogniem. — Odtąd niech będzie
Rzadsza przytomność twoja dziewicza;
Twe towarzystwo oceńże więcéj,
Jak na rozkazy wchodzić w rozmowy.
Wierz, co się ściąga do królewicza,
Jego xiążęcéj młodéj osoby
Pęta wolniejsze, niż twe okowy.
Słowem, Ofelio, wiary nie dawaj
Jego przysięgom, bo są koczotki,
Które nie tego wcale koloru
Jak się wydają tobie z pozoru,
Proszą o rzeczy jak najnieprawsze,
Tchnąc jak przysięga święta, pobożna,
Aby zwieść lepiéj. Lecz raz na zawsze, —
Bronię po prostu, odtąd nie można
Tracić twej żadnej wolnéj godziny
Na rozmawianiu z xięciem Hamletem.
Patrzaj, zalecam; idź swoją drogą.

OFELIA.

Będę posłuszną, ojcze.

(wychodzą).


SCENA CZWARTA.
(Krużganek).
Wchodzi HAMLET, HORACIO, MARCELLUS.
HAMLET.

Chłód mię przeszywa; zimno niezmiernie.

HORACIO.

Wiatr ostry smali.

HAMLET.

Która godzina?