Pięknie, Hamlecie, i przyzwoicie,
Byś ojcu smętną powinność płacił.
Lecz wiesz twój ojciec ojca utracił;
Ten znowu swego; zostało dziecie
Obowiązane w synowskiéj cnocie
Ćzas jakiś oddać łzom i tęsknocie;
Ale się smucić ciągle z tej klęski
Upor bezbożny, smutek niemęzki:
Znak to niezgiętéj woli niebiosom,
Serca słabego, myśli burzliwéj,
Nader błahego rzeczy pojęcia.
Czemuż świadomy, że tak być musi,
Że to powszednie, jak rzeczy inne
W życiu codzienném najpospolitsze,
Czemuż w szemrzącéj uporczywości
Brać to do serca? Grzéch przeciw niebu,
Przeciw zmarłemu, przeciw naturze,
A niedorzeczność przeciw rozumu,
Który o śmierci ojców nam ciągle
Mówi i który woła ustawnie
Przy pierwszym trupie do ostatniego,
Że tak być musi. Porzuć o ziemię
Tej niepotrzebnéj żałości brzemie;
Miej mię za ojca: przed całym światem
Ciebie ogłaszam tronu dziedzicem;
Ani cię kocham mniejszą miłością
Jakbym był twoim czułym rodzicem. —
Wrócić dla nauk do Wittembergu,
Jak chcesz, przeciwne naszym żądaniom:
Proszę cię zostań w naszéj krainie
Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/32
Wygląd
Ta strona została przepisana.
22
HAMLET.
KRÓL.