Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
105
AKT TRZECI.
HAMLET.

Jakże się pani podobała ta sztuka?

KRÓLOWA.

Sądzę, że dama za nadto wiele oświadcza.

HAMLET.

O, ale dotrzyma słowa.

KRÓL.

Czyli ci znana treść sztuki? nie ma tu nic obrażającego.

HAMLET.

Nic a nic, oni tylko żartują, trucizna w żarcie; chowaj Boże, nie ma tu żadnéj obrazy.

KRÓL.

Jaki ma tytuł?

HAMLET.

Myszołówka. Ale jak to? Przenośnie. Sztuka przedstawia mord popełniony w Wiennie: Gonzago imię xięcia, jego żona Baptysta: Najjaśniejszy Pan zaraz obaczy to wszystko; tu się łotrowskie odkryje arcydzieło. Ale cóż to do nas? Waszę Królewską Mość i nas, co mamy duszę nieobciążoną, nic się to nie tycze; niechaj na złodzieju czapka gore, a nasze sumienie czyste. (Wchodzi Lucjan). To niejakiś Lucyan, synowiec króla.

OFELIA.

Xiąże tak dobrze zna sztukę, jak sami aktorowie.

HAMLET.

Mógłbym nawet zostać tłumaczem pomiędzy panią a kochankiem pani, bylebym tylko widział kukły grające na wertepie.[1]

  1. Alluzia do tego, że pokazujący na wertepie kukły sam za nich przemawia.