Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
93
AKT PIĄTY. SCENA PIERWSZA.

Co do Angela,
To czyn zamiaru złego nie prześcignął,
Więc go też pogrześć trzeba jako zamiar,
Co padł, nim drogę swą przebył. Wszak myśli
Nie są czynami; a zaś tylko myślą,
I niczem więcej, jest zamiar.
Maryanna. O, panie!
Tak, niczem więcej.
Książę. Bezpłodne błagania.
Mówię wam, wstańcie; inny mi przychodzi
Na myśl występek... Profosie, powiedzcie,
Jak się to stało, że Klaudya ścięto
W niezwykłej porze?
Profos. Tak mi nakazano.
Książę. Macie-li na to piśmienne dowody?
Profos. Nie, dobry książę; to ustny był rozkaz.
Książę. Więc za to dzisiaj składam was z urzędu;
Oddajcie klucze.
Profos. Przebaczcie mi, książę!
Czułem, że błąd to, lecz nie byłem pewny;
Żal mnie ogarnął później, po rozwadze,
A w dowód tego jest w więzieniu człowiek,
Co również umrzeć miał na rozkaz ustny,
Alem przy życiu go zostawił.
Książę. Któż to?
Profos. Nazwisko jego Bernardyn.
Książę. Wolałbym,
Abyś tak samo był postąpił z Klaudyem.
Sprowadź go tutaj, niech mu się przypatrzę.

(Profos wychodzi).

Eskalus. Smutno mi wielce, że człowiek tak mądry
I tak uczony, jak wy, o Angelo,
Tak strasznie zbłądził przez swej krwi gorącość,
Potem tak mało miarkował się w sądzie.
Angelo. I mnie jest smutno, żem sprawił ten smutek,
I tak to rani me serce skruszone,
Że raczej błagam o śmierć niż o łaskę —
O śmierć więc proszę, bom zasłużył na nią.

(Wraca profos, Bernardyn, Klaudyo i Julietta).

Książę. Który to z nich jest Bernardyn?