Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
179
AKT CZWARTY. SCENA PIĄTA.

Nestor. Gdybyż-em w boju mógł dorównać tobie,
Któremu sprostam dziś chyba w uczuciu!
Hektor. I ja pragnąłbym.
Nestor. Na białą brodę klnę się: zaraz jutro
Biłbym się z tobą. — Witaj. — Znam ja czasy...
Ulisses. Dziwna, jak miasto mogło tam pozostać,
Gdy tutaj mamy jego grunt i filar.
Hektor. Poznaję twoje rysy, Ulissesie!
Niejeden Grek padł, niejeden Trojańczyk,
Odkąd raz pierwszy ciebie i Dyomeda
Ujrzałem jako wysłanników Grecyi.
Ulisses. Nie przewidziałem wówczas, co się stanie?
Już do połowy spełniła się wróżba,
Aż w końcu mury, co obwiodły miasto,
Wieże, co dumnie piętrzą się w obłoki,
Własne swe stopy ucałują!
Hektor. Wątpię!
Wszak stoją jeszcze; śmiem zaś może mniemać,
Ze każdy kamień wykruszony z muru,
Kosztować będzie kroplę krwi. Ujrzymy!
Przedwieczny sędzia wszystkich nas zarówno,
Czas — rozstrzygnięcia moc ma.
Ulisses. Niech rozstrzyga!
Witaj mi, dzielny i zacny Hektorze!
Pierwszy po wodzu, ja zaproszę ciebie,
Byś do mojego zagościł namiotu.
Achilles. Jam już wyprzedził ciebie, Ulissesie!
W końcu nasycił się tobą, Hektorze,
Wzrok mój i nawskróś przeszył ciebie bystro,
Członek po członku badając.
Hektor. Achilles?
Achilles. Tak! Jam Achilles.
Hektor. Stań tak, bym dobrze mógł obejrzeć ciebie.
Achilles. Napatrz się, ile chcesz.
Hektor. To mi wystarczy.
Achilles. Czy nie zaprędko? Ja chcę cię obejrzeć
Jeszcze raz pilnie, jakbyś był na sprzedaż.
Hektor. Przejrzyj mnie nakształt książki pełnej figlów;
Tkwi we mnie więcej coś, niż widzieć można.
Czemuż mnie wzrokiem chcesz przygnieść do ziemi?