Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/76

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    68
    KRÓL JAN.

    Anglii? — rwać się, szarpać i zębami
    Chwytać nadętą i nie swoją władzę.
    Za obiedzone kości majestatu
    Zwierzęca wojna grzywę swą najeży,
    I warknie, patrząc w słodkie i łagodne
    Oczy pokoju. Teraz obca siła
    I gniew domowy razem się zbiegają,
    I, jak kruk czeka na schorzałe bydlę,
    Tak bunt i przemoc chciwie upatrują
    Chwili upadku władzy i godności.
    Szczęśliwy dzisiaj, czyj płaszcz i przepaska
    Zdoła wytrzymać burzę! No, idź za mną
    I nieś to dziecię. Chcę się widzieć z królem.
    Zawód nasz pracy i pospiechu żąda,
    Bo niebo z gniewem na ten kraj spogląda.

    (Wychodzą).



    AKT PIĄTY.

    SCENA PIERWSZA
    Tamże. Pokój w pałacu.
    Wchodzi KRÓL JAN, PANDULF z koroną i orszak.

    Król Jan. Tak, kardynale! w twe oddałem ręce
    To koło mojej chwały.
    Pandułf. Weź je nazad,
    I weź z rąk moich, jak lennik papieża,
    Któregoś przyznał władzę i powagę.
    Król Jan. Teraz dotrzymaj słowa: idź i spotkaj
    Francuzów, użyj świętej swojej władzy,
    I wstrzymaj marsz ich wprzód, nim wybuchniemy.
    Hrabstwa niechętne od nas odpadają,
    Lud się pokłócił z posłuszeństwem, lenność