Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/73

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    65
    AKT CZWARTY. SCENA TRZECIA.

    Zdolnaż myśl nasza, gdyby nie ten widok,
    Coś podobnego powziąć i pomyśleć?
    To grzbiet, wierzchołek, to szczyt wszystkich szczytów
    Gwałtu i mordu, to najkrwawsza hańba,
    Najdziksza dzikość, cios to najpodlejszy,
    Jakim nieludzka i zbłąkana wściekłość
    Z oczu litości łzy wydobywała.
    Pembrok. Wszystkie zabójstwa przyszłe w tem zabójstwie
    Znajdą wymówkę, a ten mord jedyny,
    Niedościgniony, czystość da i świętość
    Wszystkim i dotąd niepoczętym grzechom;
    Każdy krwi rozlew będzie tylko prostą
    Igraszką, gdy się na ten wzór zapatrzy.
    Bękart. Jest to przeklęta, jest to krwawa czynność,
    Niemiłosierne dzieło ciężkiej ręki,
    Jeśli to tylko dzieło jakiej ręki.
    Salisbury. Jeśli to dzieło czyjej ręki? Przebóg!
    Myśmy wiedzieli wszystko, co nastąpi.
    To czyn bezwstydny rąk Huberta, jest to.
    Zamiar i wola króla. Moja dusza
    Być mu posłuszną wzbrania się i nie chce.
    Ja klękam przed tą krótkich dni ruiną,
    I posyłając tym bezdusznym kształtom
    Kadzidło świętej obietnicy, klnę się:
    Że nie skosztuję dotąd uciech świata,
    Żadną radością nie dam się zarazić,
    Odrzucę wszelki pokój, ni się oddam
    Lenistwu, póki ręki tej nie wsławię,
    I nie ozdobię chwałą zemsty.
    Pembrok. Nasze
    Serca stwierdzają słów twych obietnicę.

    (Hubert wchodzi).

    Hubert. Lordowie! z czoła mego pot się leje,
    Z takim pospiechem wszędzie was szukałem.
    Powróćcie — Artur żyje — król was wzywa.
    Salisbury. O jak zuchwały! ani się rumieni
    Na widok śmierci! Podły!
    Hubert. Jam nie podły.
    Salisbury (dobywa miecza). Mamże ograbić sąd i prawo?