Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
203
AKT CZWARTY. SCENA TRZECIA.

Równie jest trwałą, jak ogień krzemienia,
Który, skrzesany nieco silniej, szparką
Wydaje iskrę i wnet znowu chłodnie.
Kasyusz. Na toż żył Kasyusz, aby Brutusowi
Za pośmiech tylko i igraszkę służył,
Gdy go gwałtowna krew i żal uniesie?
Brutus. Jeślim to wyrzekł, wyznaję, że byłem
Niemniej gwałtowny.
Kasyusz. Ty mi to wyznajesz?
Daj rękę.
Brutus. Razem z sercem.
Kasyusz. O, Brutusie!
Brutus. Czegóż chcesz więcej?
Kasyusz. Zechcesz-że być odtąd
Pobłażającym dla mnie, gdy porywczość,
Którą mam z matki, sprawi kiedykolwiek,
Iż się zapomnę?
Brutus. Będę nim, Kasyuszu!
Ilekroć razy okażesz się cierpkim
Względem Brutusa, on sobie pomyśli
O twojej matce i chętnieć wybaczy.

(Hałas za sceną).

Poeta (za sceną). Wpuśćcie mię, wpuśćcie do wodzów; jest jakieś
Pomiędzy nimi nieporozumienie:
Nie należy ich samych pozostawiać.
Lucyliusz (za sceną). Nie wnijdziesz.
Poeta (za sceną). Chyba śmierć zdoła mnie wstrzymać.

(Wchodzi).

Brutus. Cóż to jest, co się to znaczy?
Poeta. Wodzowie!
Wstydźcie się; wamże przystoi się waśnić?
Podajcie sobie dłonie, mir uderzcie:
Dawniej ja od was żyję, więc mi wierzcie.
Kasyusz. Cha, cha, jak nędznie rymuje ten cynik?
Brutus. Precz stąd, zuchwały natręcie; precz zaraz.
Kasyusz. Wybacz mu, jużto taka jego mania.
Brutus. Umiem cierpliwie słuchać jego dziwactw,
Kiedy stosowny do nich czas wybierze.
Wojna obejdzie się bez tych kuglarzy.
Precz stąd, precz.