Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Słyszał jeszcze jej pluskanie się w łazience, lecz prędko zasnął. Obudził się popołudniu, wykąpał się i wyszedł na miasto. Przekąsił w pobliskiej mleczarni i zatelefonował do domu. Odetchnął z ulgą, gdy dowiedział się, że nikt nie przychodził. Zaniepokoił się tylko wiadomością o tem, że dzwonił kilka razy Czaban.
— Powiedziałam mu, żeś wyjechał na krótko, — mówiła Arletka. — Ale ja nie wiem, ani dokąd, ani poco, bo jestem służącą, a ty nigdy w domu się nie opowiadasz. Czytałeś gazety?
— Jeszcze nie. A co tam jest?
— To nie nadaje się do rozmów przez telefon.
— Masz rację — przyznał i zapowiedział, że po przeczytaniu pism, zorjentuje się w sytuacji i wtedy zadecyduje, kiedy przyjdzie.
Kupił wszystkie poranne dzienniki i wrócił do mieszkania Miki. Informacje pism były prawie jednobrzmiące. Pijacka awantura w kawiarence na Grzybowskiej, wywołana przez znanych i od dawna przez policję poszukiwanych bandytów, Piekutowskiego i Żebrowskiego, przezwiskiem „Majster“. Pierwszy z nich został zabity na miejscu, drugi zmarł w karetce pogotowia. Pozatem lekko ranne są dwie osoby: Adolf Mirenko, złodziej kieszonkowy i szofer Cześniak. Natomiast ciężko ranny właściciel zakładu stolarskiego, Kuzyk, w stanie beznadziejnym został przewieziony do szpitala Przemienienia Pańskiego. Wzmianki dziennikarskie podawały również, iż przy zabitych bandytach znaleziono kilka tysięcy złotych, pochodzących zapewne z rabunku.
Murek zatroskał się poważnie. Jeżeli Kuzyk wyżyje, lub chociażby odzyska przytomność, na czas wystarczający dla złożenia zeznań, sytuacja stanie się wręcz groźna.
W pół godziny później wyszedł po pisma popołudniowe, nie zawierały one jednak żadnych nowych informacyj. Podawano tylko, że kawiarnia została przez policję opieczęto-