Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

święcał im czasu, uwagi i zainteresowania, że nader chętnie wchodził we wszystkie sprawy domowe, osobiste, a nawet i tualetowe, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień stawał się bliskim, swoim i niezastąpionym.
Gdy pod koniec sierpnia Czaban wpadł na jeden dzień do Warszawy, pomimo licznych kłopotów i zawodów, których przyniósł pełną głowę, był zachwycony nietylko prowadzonemi przez Murka interesami, ale i jego rządami na Skolimowskiej.
— Nu, — mówił — aleś mi pan osiodłał baby! Nareszcie jest tam trochę porządku. Wygrałem los na loterji poznawszy pana. Rzuć pan do licha swoje tajemnicze nauki. Szkoda czasu na to, by innym pomagać. Im więcej głupich na świecie, tem lepiej żyć mądremu.
Oczywiście, całą noc spędzili na pijatyce z jakiemiś dwiema mężatkami, upolowanemi przez Czabana w Kielcach. Wczesnym rankiem Czaban wyjechał, przyczem w bufecie kolejowym na pożegnanie wypili z Murkiem „brudzia”.
Sprzedaż terenów szła opornie, ale Czaban miał nadzieję w ciągu miesiąca z tem skończyć. Zwłoka wynikła stąd, że jedna z kopalń małopolskich rozpoczęła próbne wiercenia i wszyscy czekali rezultatów.
Wprost z dworca pojechał Murek na Chłodną do garażów i warsztatów samochodowych, by ułożyć się co do ceny remontu auta Czabana. Wóz roztrząsł się na polnych drogach i wymagał poważniejszej reperacji. Stał już tutaj od wczoraj i przechodząc przez halę do kantorku Murek obejrzał motor, z którego zdjęto maskę. W tejże chwili, rzuciwszy okiem w stronę jakiegoś podwozia zauważył, że pracowało przy niem kilku rzemieślników z wielkim pośpiechem. Jeden z nich w uwalanej smarami granatowej kombinezie wysunął się właśnie spod ramy. Murek szybko się odwrócił.
Nie mógł się mylić. Ta sama twarz, blada, nalana tłuszczem i posiekana śladami ospy, te same przenikliwe nie-