Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nikt nie będzie łapał bandytów ze Skolimowskiej, a pozatem miał tam już od dawna swoją doskonałą kryjówkę na tyłach posesji, gdzie był skład drzewa. Tam w fundamentach po spalonym domku znalazł kiedyś doskonały schowek, w którym postanowił ukryć zdobytą przypadkowo walizeczkę.
Do Wisły jednak był kawał drogi, a że dla ostrożności należało kluczyć, stracił dobre dwie godziny, nim dotarł na miejsce. Wypłókał w rzece buty i mankiety spodni, poczem wyłamał nożem zamki w walizeczce, wsunął się z nią pod stare czółno, wywrócone na brzegu do góry dnem i zapalił zapałkę.
Ucieszył się i zmartwił się jednocześnie: wewnątrz były różne akcje i obligacje, całe paczki weksli i tylko niewiele ponad dwa tysiące gotówki w stuzłotowych banknotach. Rozumiał doskonale, że reszta poza gotówką nie przedstawia dlań żadnej wartości. Oczywiście ów Czaban ogłosi zastrzeżenie i każdego, kto z tem przyjdzie do któregokolwiek banku, czy kantoru wymiany, odrazu przymkną. Może kiedyś, po latach da się to spieniężyć, ale on przecie chciał wyjechać zaraz zagranicę.
— Właściwie dlatego tylko zdecydowałem się pójść na rabunek — mruknął do siebie i zastanowił się.
Czy rzeczywiście dlatego?... Tak wiele złożyło się na to przyczyn. Więc co?... Czy Arletka, kochanka Czarnego Kazika?... Czy chęć wyjazdu z nią i beztroskiego życia?... Czy pragnienie odbicia się za dwuletnią straszliwą nędzę?... Czy chęć zemsty na tych, co opływają w dostatkach, na burżujach?... W myśl zasady bolszewickiej: rabuj zrabowane?... Czy chciał tem przypieczętować utratę już wszelkiej wiary, wszelkich ideałów, wszelkiego szacunku dla tak zwanych bliźnich, dla burżujów zarówno jak i dla proletarjuszów?... I dla samego siebie?
Tak! Chciał jednym zamachem, jednem targnięciem wy-