działem, że pani załatwiła bankiera Jakóba Lefevre, byłem przekonany zatem, że stróże sprawiedliwości poznali, chociaż trochę za późno fatalną pomyłkę swoję. Powróciłem do Francyi, przybyłem do Paryża i pobiegłem do Bas-Meudon.
Herman jako wielki komedyant, umiał nadać swojej ruchliwej twarzy wyraz sentymentalny i ciągnął wzruszonym głosem.
— Serce moje biło nadzieją i miłością. Miałem odzyskać panią, a ja tak panią kochałem.
— Pan mnie kochałeś! — przerwała Walentyna, wzruszające ramionami. Nie, pan mnie nigdy nie kochałeś.
— Więc dla czegóż ożeniłem się z panią?
— Dla tego, że byłam siostrzenicą Maurycego Villars. Wiedziałeś pan, że był milionerem, liczyłeś ne spadek po nim. To dla tego jedynie uczyniłeś pan ze mnie swoję ofiarę.
Herman zaprzeczył gestem.
— Więc we mnie wszystko się pani wydaje podejrzanem. Moje czyny, moje słowa i myśli moje nawet. To niedobrze, proszę pani. To bardzo niedobrze! Bogu jednemu wiadome, jak pani źle o mnie sądzi, ale niech się dzieje wola Boża. Ja cię zawsze kochałem, Walentyno, a zresztą, czy w chwili mojej ucieczki nie miałaś zostać matką?
Nędznik zwiesił głowę i głosem jakby złamanym prawił dalej:
— Niestety! zamiast wyznaczonej radości, spotyka mnie okrutny zawód! Cios, który we mnie uderzył, cios to tak straszny, że o mało pod nim nie upadłem. Opuściłaś pani Bas-Meudon nazajutrz po
Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No261 p4 col2.png
Wygląd
Ta strona została skorygowana.