Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No230 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zmartwienie, drogie, ukochane dziecię!... — zawołał Vogel, przystając chętnie na tę, jak w duszy utrzymywał, jakąś głupią sentymentalność. — Dobrze, pojedziemy na ulicę Mozarta...
Oto dla czego Walentyna, jej narzeczony, Klarunia i wdowa Rigal, wstępowały obecnie w progi dawnego panien de Cernay mieszkania.
Portret matki sierot, malowany, gdy była jeszcze Klotyldą Villars, przedstawiał młodą, zaledwie dwudziestoletnią panienkę.
Artysta-malarz nie za zbyt utalentowany, odtworzył rysy modelu, z drobiazgowością fotograficzną prawdziwie.
Ładna głowa Klotyldy, to żywy sobowtór Walentyny.
Sierota uklękła przed obrazem w starych ramach, ceniąc go zawsze, jak najdroższą swoję relikwię.
Złożyła rączki i zaczęła błagać nieboszczki o błogosławieństwo.
W zachwyceniu miłosnem, zdało jej się, że widzi wzrok matki, zwrócony z czułością na siebie, że słyszy, jak szepcą usta ukochane:
— Błogosławię cię, moje dziecię... Bądź szczęśliwą!
Powstała z twarzyczką łzami zalaną, lecz promieniującą radością.
— Dla czego mam się obawiać przyszłości? — pomyślała — kiedy mama z pewnością czuwać będzie nademną, bo mi to obiecała...
— A głośno rzekła do Vogla: