Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ustroju sowieckiego: prawdziwa równość, radosna praca, otwarta droga dla każdego biedaka do sławy i zaszczytów.
Przy lada sposobności, o którą pisarzowi, wciąż mającemu styczność z robotnikami, nie było trudno, w małych dawkach sączyło się tę propagandę z naiwną i pozornie obojętną miną.
W bytowaniu Murka, w związku z wstąpieniem do warsztatów kolejowych, zaszła jeszcze jedna zmiana. Mianowicie musiał przedstawić dowód zameldowania, a zatem zameldować się naprawdę, czyli znaleźć dla siebie jakiś niedrogi kąt. Zresztą sam oddawna tęsknił już do tego.
O wynajęciu najskromniejszego bodaj pokoiku z zarobków pisarza warsztatowego nie było co marzyć. Jedyną możliwością pozostało tak zwane podnajęcie kąta, czyli łóżka przy jakiejś rodzinie. Po krótkich poszukiwaniach znalazł coś odpowiedniego. Na parkanie przylepiona była kartka z zawiadomieniem, że jest wolne „pomieszczenie dla kawalera, przy familji”. Przy ulicy Solec, w niedużej kamienicy, na drugiem piętrze, w dwupokojowem mieszkanku, było czysto i schludnie, chociaż ubogo.
Stara, koścista kobieta, o wielkich czarnych oczach, nieprzyjemnie przenikliwych, obejrzała Murka krytycznie i krzyżując ręce na wypukłym brzuchu, zapytała:
— Szanowny pan względem czego?
— Ogłoszenie przeczytałem. Szukam pomieszczenia.
— A zatrudnienie pan ma?
— Mam.
— A gdzie?... Bo ja tylko wypłacalnym osobom wynająć mogę.
— Pracuję w warsztatach kolejowych.
Stara zamyśliła się i powiedziała gniewnie:
— Zgóry płacić trzeba. Ja tam łatków, ni łachudrów nie potrzebuję. I jak pan chcesz: z pościelą, czyli też bez?
— To zależy, ile będzie kosztować.