Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dopatrujesz się w nim urody. Niestety, jest aż nadto pospolity... Co nie koliduje z jego stroną wewnętrzną... Ani z nazwiskiem.
Mika zapytała obojętnie:
— Jednak musi reprezentować pewne wartości, skoroś postanowiła zostać jego żoną?
— Och, moja złota, to raczej dowód, że w sobie nie widzę żadnych wartości, uprawniających do podwyższenia skali wymagań.
W jej głosie zabrzmiało rozdrażnienie, i Mika natychmiast to spostrzegła, bo powiedziała:
— Bardzo cię przepraszam, Niro. Nie chciej mego pytania rozumieć, jako zamiaru zaglądania do twoich spraw intymnych.
Nira jednak nie skorzystała ze sposobności do odwrotu. Rozgniewana, zaśmiała się:
— Cóż w tem intymnego?
— Nie mówmy już o tem. Jakże, czy babcia nie pisała?
— Owszem, mówmy — uparła się Nira. — Chcę wiedzieć, co w tem widzisz intymnego?
— No, uczucia...
— Jakie uczucia?
Mika zaróżowiła się i wydobyła z siebie:
— Sądzę, że... miłość.
Nira spojrzała na nią z politowaniem:
— Jesteś bardzo naiwna, moja złota. Czy ty serjo wyobrażasz sobie, że ja, właśnie ja, mogłabym się kochać w takiej... cielęcinie! Jesteś pyszna. Tyś chyba sama nigdy się nie kochała?...
— Mam inne zainteresowania — powiedziała cicho.
— Więc jeszcze kiedyś zrozumiesz, że zaręczyny nie obowiązują do miłości, ani miłość do zaręczyn.
Po tej rozmowie znowu unikały się wzajemnie. Nira nie starała się nawiązać kontaktu, gdyż drażniła ją ta przesad-