Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kryć się nie dawało, wkrótce wszyscy wiedzieli, że dr. Murek — jak wyraził się Żytniewicz z Izby Skarbowej — wyzyskuje swoje umiejętności, dla oszwabiania Skarbu. Niektórzy urzędnicy, dawni koledzy, nie ukrywali przed Murkiem zazdrości, podejrzewając, że teraz dopiero robi kokosy.
Wieści o tem dotarły i do willi na Wielkiej. Pani Horzeńska, spotkawszy Murka w starostwie, przywitała go prawie serdecznie, nawet napomykając o tem, że „drogi pan tak jest zajęty robieniem interesów, podobno świetnych, że zapomina o nas”.
Murek nie zapomniał, lecz od czasu wyjazdu Niry nie chciał u Horzeńskich bywać. Wspomnienie tamtej awantury było silniejsze, niż poczucie obowiązku odwiedzenia rodziców narzeczonej. Tembardziej, że od niej samej miał — ku swemu radosnemu zdziwieniu — częste, dość częste wiadomości. W niespełna dwa tygodnie otrzymał wprawdzie krótkie, lecz aż cztery karteczki. Pisała, że jeszcze posady nie ma, lecz to kwestja dni, że jest zdrowa i że życzy mu zrobienia miljonów na handlu drzewem. Widocznie miała o nim wiadomości z domu, wiadomości, oczywiście, nieścisłe, i przesadzone. Pomimo to w swoich niemal codziennych listach do Niry nie prostował tych informacyj. Niech lepiej myśli, że powodzi mu się świetnie.
W istocie powodziło się nieźle. Lesserowie byli zadowoleni, Kacowicz również. Drugi tydzień przyniósł wprawdzie tylko dniówkę, zato trzeci prawie dwieście złotych. W perspektywie wyłaniała się nawet znacznie pokaźniejsza suma w związku z wykryciem przez Murka nadmiernego obliczenia podatku za place firmy.
Właśnie po wynotowaniu potrzebnych danych, które ostatecznie i czarno na białem wykazywały błąd, zjawił się w urzędzie, gdy referent wręcz mu oświadczył, że nie bę-