Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiem i dodała. — Zresztą niema o czem mówić. Jestem pełnoletnia i rozporządzam sobą.
— Tylko do pewnego stopnia, moja droga — hamował gniew pan Horzeński — jeszcze dziś napiszę do Stefy, by podziękować jej za łaskawe wtrącanie się do moich spraw.
— Nie radzę pisać — tonem groźby, odpowiedziała Nira — bo jeżeli tej posady nie dostanę, to i tak wyjadę. Tylko, że będę musiała poszukać innych środków utrzymania.
— Dziecko drogie — łagodząco odezwała się babcia — ja osobiście nie widzę nic złego w twoich zamiarach i sądzę, że ojciec pogodzi się z niemi również. Powiedz że, gdzie ma być ta posada?
— W biurze, babciu, a w którem, wolę nie mówić, póki nie otrzymam oficjalnego zawiadomienia.
— Jak chcesz, kochanie. Nie nalegam. W każdym razie zamieszkasz chyba u Stefy?
— Taki mam zamiar — po chwili wahania odpowiedziała Nira.
Burza została zażegnana, lecz Murek czuł się przygnębiony, co nie uszło uwagi babci. To też, gdy zostali we dwoje, starała się dodać mu otuchy. Mówiła, że dla niego to i lepiej. Narzeczona jeszcze przed ślubem pozna wartość pracy, nauczy się cenić zarobione pieniądze, straci trochę fum, odziedziczonych po matce. A gdy spróbuje życia samotnej kobiety, tem bardziej zatęskni do własnego małżeńskiego domu i do męskiej opieki.
Argumenty babci trafiły Murkowi do przekonania. Tem niemniej perspektywa rozłąki nie wydawała mu się pociągająca. To też odtąd codziennie wypytywał Nirę, czy nadeszło oficjalne zawiadomienie z Warszawy. Wyjazd jej w domu został już przesądzony, w związku z czem Murek kilkakrotnie towarzyszył narzeczonej i jej matce przy zakupach.
W każdym razie nie mógł, nie miał prawa prosić Niry, by zrezygnowała ze swego zamiaru. Cóż ofiarowałby jej